czwartek, 10 września 2015

Zmiany, zmiany

Ten wpis powstaje od dni czterech. Bo nie mam kiedy do komputera na dłużej zasiąść. Ciężko nam znów wpaść w dryg poranno- szkolno- pracowy. No, u mnie bez tego ostatniego.
Od września znów zostałam kurą domową :) Decyzję oficjalnie podjęłam ja. Nieoficjalnie... Cóż... Życie jest zbyt krótkie i do zrobienia w nim jest zbyt dużo fajnych rzeczy, żeby  marnować swój czas na rzeczy, którym zapobiec nie mogłam, wpływu na nie nie miałam, ani nie mogłam ich zmienić.



Jedno mogę powiedzieć: jak na osobę bezrobotną mam zadziwiająco mało czasu :)
Cały czas ciągną się różne przeprowadzkowe rzeczy. Ostatnio z ekipą, która przenosiła meble targałam na to trzecie piętro szuflady i półki. Nie, nie - to nie dla zdrowia. Panowie mieli płacone na godziny, a traganie ciężkich gratów po schodach trochę trwało, więc żeby sprawy z lekka przyspieszyć latałam z lżęjszymi rzeczami. Trochę musiałam się zmachać, bo następnego dnia wyszłam z zamiarem zrobienia 20 km, a może nawet ciut więcej, a z dużym trudem wyszło mi 18. Jakoś ciężko mi szło, nic mi się nie chciało i po 18 km z wielką ulgą zakończyłam swój bieg przy samochodzie, którym reszta rodziny pojechała na lotnisko Babice oglądać konkurs małego modelarstwa. Bezwstydnie i bez żadnych wyrzutów sumienia dałam się zawieźć do domu.

Z nowych rzeczy pojawił się ON. Rower. (Nie pytajcie, który to z kolej w naszej rodzinie. Czasem mam wrażenie, że zmiana mieszkania na większe to nie ze względu na dzieci, tylko rowery :P) Nie byle jaki - bo szosówka Cannondale. Szczęśliwie zaczęły się wyprzedaże, więc cena była do łyknięcia. Pretekstem do zakupu nowego nabytku był Duatlon w Makowie Mazowieckim, na który ponownie się zapisałam. W zeszłym roku jechałam ma pożyczonym od męża. Ale w tym roku małżonek również postanowił wystartować, więc okazało się, że nie mam na czym jechać (zresztą nawet, gdyby nie startował to by pewnie swojego sfittingowanego za ciężkie pieniądze roweru nie pożyczył. Bo to by trzeba i lemondkę odkręcić i te wszystkie super- duper ustawienia pozmieniać). No dobra. Bez ściemniania: tak naprawdę to miałabym na czym pojechać. W domu stoją jeszcze dwa moje rowery. Ale nie da się ukryć, że do ścigania na szosie najbardziej nadaje się szosówka. No i ten tego: w sumie to przyjemne uczucie jak się za kobietą na kolarce oglądają faceci :)
Muszę tylko ogarnąć się z manetkami - bo znów myli mi się zmienianie biegów i czasem majtnę nie to co chciałam.



Jak nie noszenie mebli i próby biegania, to na przykład przykręcanie piętnastu klameczek do okien. Bo te zastane, piętnastoletnie, pilnie prosiły się o zmianę.
Jak nie klameczki - to malowanie - tym razem naszego starego mieszkania, które trzeba odświeżyć przed próbą wynajmu (chce ktoś zamieszkać na Bemowie??).
Jak nie malowanie - to dzień wywiadówek. Szkoła zrobiła w tym roku dowcip i większość zebrań z rodzicami ustaliła na tę samą godzinę. A jeśli ktoś ma więcej niż jedno dziecko - robi się zabawnie. Tak więc pierwszą środę miesiąca spędziłam najpierw na głowieniu się komu upchnąć trójkę dzieci, potem na rozwożeniu ich po kolegach i sąsiadach, a na koniec na zbieraniu ich ponownie do kupy.
Generalnie chwilami ledwo wiem jak się nazywam, popołudniami zasypiam na kanapie ze zmęczenia, próbuję robić milion rzeczy na raz (wspominałam o zbliżających się urodzinach dzieciarni? Nie? To wspominam: najstarsze dziecko ma w najbliższy weekend zaległe z czerwca urodziny dla kolegów, młodsi mają w przyszłym tygodniu), bieganie znów jest od przypadku do przypadku. Co w kontekście zbliżającego się duatlonu i maratonu w Berlinie, jest...zabawne.
Ale to chyba u mnie norma :)

5 komentarzy:

  1. No nieźle :) I weź tu jeszcze zmieść pracę. Chyba w dobrym momencie nastąpiła zmiana. Będę trzymać kciuki za Maków (i plumknę że IMHO masz duże szanse na pudło ;-) )

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto jak kto, ale Ty jesteś do tego przyzwyczajona, więc nie pękaj, będzie dobrze!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem czy jestem przyzwyczajona. Ale z reguły jakoś tak mi się układa :)

      Usuń

Copyright © 2016 Matkabiega , Blogger