- Mamo! Wstawaj, jest już dzień! Jestem głodny!
Otwieram oko. Ósma trzydzieści rano. Do ucha krzyczy mi dziecko nr 3. Niedziela - można dłużej poleniuchować. Ale nie za długo, bo plan dnia jest dość napięty.
Szykuję mleko i płatki i idę jeszcze na chwilę zalec w łóżku. Tibor robi kawę. Szykuje się na rower. Obiecuje do dwunastej wrócić - wtedy ja będę mogła wyjść pobiegać.
Staram się choć trochę ogarnąć...