poniedziałek, 25 maja 2015

Kije BD Distance FLZ- bieszczadzkie testowanie



Na mój trzydniowy wypad w Bieszczady wzięłam ze sobą kijki. Chciałam je przetestować, sprawdzić czy to co wydawało mi się dobrym patentem podczas macania w sklepie, sprawdzi się również na szlaku. I przede wszystkim: czy same kije będą przydatne.
W sklepie, w którym pracuję, mamy sprzęt Black Diamond. To amerykańska firma zajmująca się produkcją sprzętu wspinaczkowego, narciarskiego i turystycznego - między innymi kijów trekingowych.
Mogłam sobie  dokładnie pooglądać sprzęt, który mamy na stanie. Uznałam, ze model dla kobiet Distance FLZ to jest to co mi się podoba.
Czemu ten? Kije są aluminiowe, dość lekkie - 455 g para. (Istnieje też karbonowa wersja tego modelu, lżejsza o 100 g, ale to już kije zdecydowanie z górnej półki, również cenowej. Uznałam, że wersja aluminiowa będzie dla mnie wystarczająca i jeśli nie ukończę Biegu Rzeźnika, to na pewno nie z powodu kijków cięższych o 100 gram).

Kije są trzysegmentowe, ale regulowaną długość ma tylko segment pierwszy. Zakres regulacji to 105-125 cm. (są też krótsze i dłuższe - ale to w wersji dla panów)
Pierwszy segment blokuje się za pomocą zewnętrznego mechanizmu Flick Lock Pro (ach, uwielbiam te skomplikowane nazwy technologii wszelakich. Wszystko musi się jakoś nazywać:)
System ten powoduje, że kije są pewnie ciut cięższe niż gdyby zastosowano mechanizm wewnętrzny. Za to pozbawiony jest wady, która w przypadku mechanizmów wewnętrznych występuje: kije nie złożą nam się w trakcie użytkowania, a z drugiej strony, gdybyśmy jednak szybko chcieli maksymalnie je złożyć/zmienić ich długość, nie grozi nam zapieczenie segmentów.

Mechanizm blokujący pierwszego segmentu

Pozostałe elementy są połączone ze sobą przy pomocy sznurka zatopionego w plastiku. Technologia ta nazywa się Z- Poles i przypomina trochę rozkładanie stelażu do namiotu. Co to oznacza w praktyce?

Tu widać oryginalny sposób na łączenie segmentów

Gdy ustalisz potrzebną ci długość kijów - czyli ustawisz odpowiednio pierwszy segment - nie musisz już się tym kłopotać. Składasz, rozkładasz kije i nie musisz od nowa ustawiać ich długości, bo pierwszego segmentu już nie dotykasz.

Kijki mają rączki z pianki EVA - fajna sprawa, bo spocone ręce nie będą się ślizgać.
W komplecie dostaje się dwa rodzaje końcówek: gumowe i z węglika spiekanego (widia). Sprytnie pomyślano, żeby końcówki w wyniku używania nie odkręciły się. Końce nie są gładkie, tylko takie zębate - lepiej to widać na zdjęciu.

Moja dobra rada: należy końcówki mocno dokręcić, najlepiej przy pomocy jakiś kombinerek.
Ja zapomniałam przed wyjazdem zmienić końcówek gumowych na widiowe, robiłam to na szybko- szybko ręcznie w schronisku i końcówkę udało mi się zgubić. Przy zbyt słabym dokręceniu żadne patenty nie pomogą i tyle.

Kijki z zamontowaną gumową końcówką. Widać zębate wykończenie, które ma przeciwdziałać odkręcaniu się


Talerzyki mają sprytne wycięcie, które pasuje średnicą do średnicy kijka - dzięki temu kijki w trakcie transportu czy biegu w stanie złożonym nie będą próbowały nam się same rozłożyć.

tu widać sprytne rozwiązanie przeciwdziałające niekontrolowanemu rozkładaniu się kijków.
Tak, wiem - powinnam je wyczyścić. Ale przynajmniej widać, że naprawdę były używane :)


Niestety do damskiej wersji kijków producent nie dołącza pokrowca - co jest dla mnie niezrozumiałe, bo do męskiej wersji pokrowiec już jest.
Kijki kosztują 499 zł. Nie jest to mało (choć karbonowe są jeszcze droższe), sprzęt innych firm potrafi kosztować połowę a nawet mniej tej ceny. Ja jednak uznałam, że potrzebować będę kijów niezawodnych a Black Diamond jest dla mnie takim gwarantem.
Tak, tak - wiem, że zdanie powyżej brzmi jak obrzydliwy slogan reklamowy - ale nie pakowałabym się w sprzęt, do którego nie mam przekonania. A do BD przekonanie mam, używam też ich sprzętu wspinaczkowego.

W ciągu trzech dni w Bieszczadach pokonałam prawie 60 km. Kijków używałam przez pierwsze dwa dni.
Jakie mam przemyślenia i czy różne patenty Black Diamonda sprawdzają się w boju?

Kijki naprawdę szybko się składa i rozkłada. Tak jak pisałam wcześniej, nie musiałam się martwić o ponowne ustawienie ich długości.
Gdy miałam spocone ręce trochę dłużej trwało ich zablokowanie (tam musi wyskoczyć taki blokujący "kuliwajster" i wilgotne ręce trochę ślizgały się na aluminium). Ale nawet przy spoconych rękach byłam w stanie w dość krótkim czasie, w biegu, kijki złożyć lub rozłożyć - w zależności do potrzeb.

Żeby rozłożyć kije, musi wyskoczyć ten blokujący "czopek". 


Kijki są rzeczywiście lekkie, ale po 15 kilometrach testowego biegania z nimi w ręce, zrozumiałam o co chodzi z tą wagą:) Niby w każdej dłoni tylko 225 gram dodatkowo, ale w którymś momencie poczułam zmęczenie ramion. Szczęśliwie Distansce mieszczą mi się w moim plecaczku, więc gdy wiedziałam, że przez dłuższy czas nie będę ich potrzebować, zaczęłam je chować.

Distance w wersji złożonej mieszczą się w jednej dłoni. Fot. Marcin


tu widać jak biegnę dzierżąc kijki w obu dłoniach dla odmiany.  Fot. Marcin 



Czy wezmę Distansce na Rzeźnika? Tak. Myślę, że przydadzą mi się na podejściach. Szczególnie za nie dziękowałam wczołgując się na Caryńską. A robiłam to mając zaledwie 15 kilometrów w nogach. co będzie gdy będzie ich ponad sześćdziesiąt...?

dolny fragment podejścia na Połoninę Caryńską. Fot. Marcin




Plusy:
+ lekkie
+sprytny i szybki sposób rozkładania
+dobry system blokowania
+ zajmują mało miejsca po złożeniu

Minusy
- brak pokrowca
- cena


Generalnie jestem z kijków zadowolona. Gdybym kogoś przekonała do zakupu, zapraszam oczywiście do Horyzontu :P

3 komentarze:

  1. Szukam właśnie kijków, przeglądałam asortyment Horyzontu i biorę właśnie pod uwagę zakup tych, które testowałaś. Szykuję się na swój pierwszy bieg górski, czuję, że kijki będą mi bardzo potrzebne. Cena tych kijków powala, ale z drugiej strony, jak mają mi się same złożyć, lub ciążyć po kilkunastu km, to powoli się przekonuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tanie nie są, ale uważam, że są warte swojej ceny. Mam porównanie z tańszymi kijkami z mechanizmem wewnętrznym, takimi zakręcanymi i zdarzało mi się, że kije składały się po obciążeniu. Przy rekreacyjnym chodzeniu po górach nie jest to jakiś duży kłopot, ale na zawodach chciałam mieć coś pewniejszego.

      Usuń
  2. Jak zablokować kijki by dół czy środek nie wypadał w trakcie chodzenia?

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Matkabiega , Blogger