niedziela, 19 stycznia 2014

Chomiczówka, której nie było

Zegar wskazuje za piętnaście minut pierwszą. W nocy. A ja zamiast regenerować się przed jutrzejszymi zawodami (jednak się zapisałam), siedzę przed kompem. Czemu?
Kaszel z katarem skutecznie uniemożliwiają mi spanie.
Dziecko nr 3 od tygodnia chorujące w domu, zdołało wreszcie wszystkie swoje wirusy i bakterie przekazać mnie.
Czyli już wiadomo co będzie dalej.
Rano pomacham mężowi na pożegnanie, będę mu życzyć powodzenia, a sama udam się w kierunku chusteczek do nosa, syropów i ciepłej herbatki.
No chyba, że stanie się cud, w co raczej wątpię:)

Wątpliwości miałam. Nie wiedziałam czy się zapisywać na ten bieg, bo jakoś chęci na startowanie jakby się zmniejszyły. Pokusa symbolicznego zatoczenia koła okazał się silniejsza.

Bo właśnie mija rok mojego biegowego bloga.

Rok temu, po moich pierwszych ulicznych zawodach, Biegu o Puchar Bielan, naładowana endorfinami, uznałam, że mam ochotę całemu światu ogłosić, że bieganie jest fajne:)
Wtedy szczytem moich możliwości było przebiegnięcie 5 km. Na mojego męża robiącego na Chomiczówce trzy pętle patrzyłam z podziwem, bo dystans 15 km wydawał mi się strasznie długi i trudny.


Cóż... smutno mi trochę. Gdybym się nie zapisała, umierałabym spokojnie w domu, z satysfakcją myśląc, że całe szczęście, że nie zdecydowałam się na start. A tak to trochę żal cztery litery ściska. Szczególnie, że biegający mąż szykujący się na jutro nie ułatwia sprawy.
Ale może lepiej, że choróbsko przyplątało się teraz. Został miesiąc do realizacji prezentu gwiazdkowego -lepiej chorować teraz niż w Barcelonie.


PS. Na wszelki wypadek ten wpis puszczę rano. Gdyby jednak jakiś cud...
PS.1 Po kolejnym ataku kaszlu stwierdzam, że puszczam wpis teraz:).
Nawet gdyby ciutkę mi się poprawiło - to losu kusić nie będę. Nie ma nic gorszego niż zdychająca matka, która musi być na nogach ze względu na dzieci.

5 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego dla roczniaka ;) czy dostał jakiś prezent?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie dostał :) Ale przez Ciebie zaczęłam znów dumać nad funpagem na FB;)

      Usuń
  2. Ech, życie.... mając dzieci człowiek nie zna dnia ani godziny... A szanownemu małżonkowi na Chomiczówce jak poszło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a małżonek zrobił życiówkę:) Nabiegał 1:07 z jakimiś groszami

      Usuń

Copyright © 2016 Matkabiega , Blogger