poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Test kurtka Jack Wolfskin Exhalation Flyweight

Pewnie część z Was kojarzy markę Jack Wolfskin. To niemiecka firma produkująca dobrej jakości odzież outdoorową.
A wiecie, że JW ma w swojej ofercie kolekcję biegową?
Na pewno nie wiecie - bo wiem ilu biegaczy zagląda do sklepu, w którym pracuję:)
Raz na jakiś czas zajrzy ktoś szukający etui do biegania na smartfona (nie mamy), ewentualnie jakiś ultras szukający lekkich kijów (mamy). I tyle.
A szkoda :)
Ja kolekcją biegową zainteresowałam się na poważniej, gdy wiedziałam już, że zakwalifikowałam się z koleżanką Ewą na Bieg Rzeźnika i zaczęłam powoli dumać nad ekwipunkiem. Między innymi dumałam nad kurtką przeciwwiatrową, której nie posiadałam, a sądziłam, że na 78 kilometrów po górach warto by taką odzież zabrać.
I tak zastanawiałam się, jednocześnie przeglądając katalog Jacka Wolfskina na nadchodzący sezon wiosenno- letni. W oko wpadła mi kurtka. Z opisu i ze zdjęcia wyglądała zachęcająco: lekka, ładna i w dodatku w bardzo sprytny sposób zamieniająca się w biodrówkę, którą możemy do siebie przytroczyć, gdy przestaje być potrzebna.
Gdy pojawiła się u nas w sklepie i mogłam ją jeszcze pomacać,wiedziałam już, że chcę ją mieć!
Od jakiś dwóch tygodni jestem jej szczęśliwą posiadaczką:)

Materiał, z którego jest uszyty mój nowy nabytek to odmiana softshellu (Flex Shield Softshell Airlite) - co po prostu oznacza, że jest kurtka lekka, oddycha, chroni przed wiatrem, a dodatkowo nie nasiąka wodą (co nie jest równoznaczne z tym, że jest wodoodporna).
Producent podaje, że rozmiar M waży 195 gram. Sprawdziłam: moja waga kuchenna pokazała nawet mniej, 190 gram.
Wszystkie suwaki są dobrej, sprawdzonej firmy YKK.

Kurtka występuje w dwóch kolorach - ja mam w kolorze, który producent określił jako hiacyntowy - ale może umówmy się, że jest fioletowa :)
Kurtka jest oczywiście wyposażona w elementy odblaskowe (nazwa i logo producenta, biały pasek wzdłuż suwaka oraz z tyłu kurtki zygzaczki w kształcie wykresu ekg). Z przodu ma dwie kieszenie oraz jedną z tyłu. Ta tylna kieszeń ma podwójną rolę - ale o tym za moment.
Rękawy są przedłużone, z otworami na kciuki.
U dołu nie ma żadnej regulacji obwodu - podejrzewam, że po to, żeby zbić wagę- jest po prostu gumka.








Materiał nie ma jednolitej struktury - z tyłu przy szyi widać takie jakby dziurki - po to, żeby szybciej odprowadzać pot na zewnątrz. Do tego też służy konstrukcja kołnierza: od środka jest wyłożony siateczką mesh w kolorze pomarańczowym, a od zewnątrz posiada otwory wentylacyjne.
Ta siateczka sprawia też, że nic nas nie obciera - bo zapięta kurtka dość dokładnie otula szyję.

tu widać zróżnicowaną strukturę materiału

Przód kurtki z widocznym wykończeniem kołnierza siateczką mesh

wentylacja w kołnierzu. Oficjalnie nosi bardzo mądrą nazwę Air Flow Collar

Tak jak już wspominałam wcześniej, z tyłu jest trzecia kieszeń. Możemy ją wykorzystać tradycyjnie: do schowania kluczy, batonika czy telefonu. Ale to jest sprytna kieszonka - i to była jedna z rzeczy, która mnie urzekła.
Jeśli wybieramy się na bieganie z plecakiem, problem gdzie schować taką kurtkę, jeśli uznamy, że jednak jest nam za ciepło, nie istnieje. A co zrobić, gdy nie mamy plecaka?

Tył kurtki z widocznymi odblaskami i trzecią kieszenią



Po odpięciu kieszeni wyjmujemy z niej tajemnicze troczki:






A następnie po prostu pakujemy cała kurtkę w tą kieszeń:)



Zapinamy i przytraczamy do bioder. Voila!




Tasiemki są bardzo lekkie, z możliwością regulacji obwodu, sprzączka jest płaska, nie wpija się, torebka nie przesuwa się podczas ruszania.

Kurtkę miałam ze sobą podczas pobytu  w Jurze Krakowsko- Częstochowskiej i po południu zaczął padać deszcz. Pomyślałam, że od razu sprawdzę jak tam deklaracje producenta o nienasiąkliwości materiału. Cóż - dopóki deszcz tylko kropił - rzeczywiście kropelki po materiale spływały. Niestety dość szybko kropienie zmieniło się w wiosenną burzę z mega zlewą - i tu oczywiście zgodnie z przewidywaniami kurtka miejscami zrobiła się wilgotna.

Zobaczymy jak będzie się sprawować kurtka po dłuższym użytkowaniu, zobaczymy jak sprawdzi się na Biegu Rzeźnika - ale dotychczasowe próby wypadły zadowalająco. Myślę, że będę używać nie tylko do biegania, ale i na rower.



Jeśli chcecie zobaczyć inne produkty Jacka Wolfskina z kolekcji biegowej - zapraszam na stronę e- Horyzontu. Niestety rzeczy przeznaczone do biegania są "rozstrzelone" po całym sklepie:

kurtki, kamizelki, getry
getry 3/4
koszulki, czapki z daszkiem
plecaki
biodrówki


Oczywiście zapraszam też do Warszawy na ulicę Mariensztat 8 :)





8 komentarzy:

  1. Świetny ten system chowania do tylnej kieszonki, takie rzeczy powinni robić wszyscy:) Na to brak kaptura to kicha - kurtka przeciwdeszczowo-wiatrowa bez kaptura to wg mnie porażka:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że zapomniałam o czymś napisać :) Jak dla mnie czy brak kaptura to porażka czy nie - to rzecz gustu. Ja nie lubię kapturów w ciuchach, w których biegam i celowo wybieram bez tego dodatku. Najlepsza na deszcz to jest moim zdaniem czapka z daszkiem, żeby po oczach się nie lało:)

      Usuń
    2. A cena? Ile kosztuje ta kurtka?

      Usuń
    3. 499,99 zł. Tu masz linka do męskiej wersji: http://www.e-horyzont.pl/exhalation-flyweight-jkt-m_116688t

      Usuń
  2. A jak biegasz to latający kaptur się przydaje?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo pomysłowa :) I ładna. Na bank się przyda. Ja póki co mam taką ultralekką z Lidla, hihi. ale przy najbliższym deszczu sprawdzę co ona warta :) A ta skała to gdzie? bo nie poznaję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta moja kurtka to softshell. Czyli raczej przeciwiatrowa niż przeciwdeszczowa:) Lekką mżawkę przetrwa - ale mega zlewy już nie. Na Rzeźniku NIE MOŻE lać :))
      A ta skała to Mirów, koleżanko :)

      Usuń

Copyright © 2016 Matkabiega , Blogger