środa, 17 czerwca 2015

Szczęśliwi biegają ultra

Książka Magdaleny i Krzysztofa Dołęgowskich trafiła do mnie dzięki uprzejmości wydawnictwa Galaktyka. Trafiła w bardzo gorącym okresie, bo tuż przed Biegiem Rzeźnika.
Tak - widziałam, że wszyscy dookoła odmieniają tę książkę przez wszystkie możliwe przypadki, ale podeszłam do niej z lekką rezerwą. Mam na swoim koncie kilka przeczytanych pozycji o tematyce biegowej i żadna z nich jakoś masakrycznie mnie nie porwała.

Zaczęłam czytać...i wsiąkłam. Książkę przeczytałam w trzy dni, przekazując ją od razu mężowi.

Autorzy uchylają nam drzwi do świata biegów ultra.  Piszą o swoich początkach, startach, porażkach i zwycięstwach. Opowiadają o innych zawodnikach, opisują imprezy. Przekazują nam swoje spojrzenie na treningi, dietę, sprzęt. A przez to wszystko przebija się pasja i radość.
Człowiek ani się obejrzy, a dociera do końca książki. I chce więcej. Naprawdę, na żywo, pognać gdzieś przez góry.

Ta książka dała mi niezłego powera przed Rzeźnikiem (zresztą z Ewą skorzystałyśmy z jednej rady zawartej w książce). Przypomniała mi wszystkie fajne chwile podczas wspólnego startu z mężem na Maratonie Gór Stołowych, gdy na zmianę łapiąc kryzysy wspieraliśmy się wzajemnie.

Wiecie co jest jeszcze w niej fajne? Oni są tacy...normalni. Ciężko na przykład utożsamiać się z takim Kilianem Jornetem ("Biec albo umrzeć"), który w wieku siedmiu lat zdobywał z mamą czterotysięczniki. Można podziwiać i mówić WOW.
Z Magdą i Krzyśkiem jest inaczej. Czytasz i myślisz, że mają takie same problemy, słabości. W wielu sytuacjach odnajdujesz analogię do własnego życia. I czujesz, że też, na miarę własnych możliwości możesz odnaleźć w sobie pasję i robić to co lubisz.
Książka dla każdego - dla biegaczy i nie tylko.


5 komentarzy:

  1. Ta książka jest po prostu super - przeczytałam ją i już do niej wracałam. A porada którą zastosowałyśmy sprawdziła się w 100% :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie mocno nakręciła przed Rzeźnikiem. Przyznam się, że po tej lekturze zaczęłam zastanawiać się nad planem czasowym - bo wcześniej raczej byłam nastawiona co wyjdzie - to wyjdzie. Małżonek też się mocno nakręcił po przeczytaniu - i mamy pewne plany - ale na razie nic głośni nie mówię, bo nie wiem czy mi urlop dadzą :(

      Usuń
  2. Książki jeszcze nie czytałam ale Krzyśka Dołęgowskiego opowiadającego o książce i nie tylko o niej miałam przyjemność poznać na żywo w Bydgoszczy teraz w maju. Opowiadał o sowich biegowych pasjach i razem z nim ćwiczyliśmy prawidłową technikę biegu :) To taki normalny, przystępny, sympatyczny człowiek.

    Spotkanie to opisałam na blogu - zapraszam do poczytania relacji :

    http://www.zakochanawbieganiu.pl/?p=872

    Serdecznie pozdrawiam :) Małgosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie właśnie odniosłam wrażenie czytając książkę - że to fajni ludzie są :)

      Usuń

Copyright © 2016 Matkabiega , Blogger